Część 23.
Od prawie 20 minut siedziała na ławce,
czekając na Sylwię. Po raz kolejny wyjęła z torebki komórkę,
zerkając na jej wyświetlacz.
- Przepraszam, utknąłem w korku. - Nagle usłyszała ze sobą głos Pawła.
- ... - Poderwała się natychmiast, patrząc na niego zaskoczona. - Co.. Co tu robisz?!
- Przecież.. Sylwia... - Uśmiechnął się do siebie. - Ale.. skoro jesteśmy tutaj.. Porozmawiajmy?
- O czym? - Starała się spojrzeć na niego najchłodniej jak tylko potrafiła, chociaż czuła, że do oczu powoli napływają jej łzy.
- Chcę.. - Zaczął niepewnie. W ogóle nie był pewien tego co robi. - Chcę cię przeprosić za ostatnio. Powinienem Cię wysłuchać.
- Powiedziałam już wszystko i tylko tyle chciałam. Mam nadzieję, że ułożyłeś sobie życie. - Spojrzała na niego przelotnie i odwróciła się, by odejść.
- Zaczekaj! - Chwycił ją za rękę.
- Puść. - Spojrzała mu w oczy.
- Chcę cię zrozumieć do końca. - Powiedział spełniając jej żądanie. - Majka... dla mnie to wszystko też nie jest proste.
- Wiem. - Przytaknęła siadając z powrotem na ławce.
- Wiem, rozumiem, że... to nie było łatwe, ale... mogłaś mi powiedzieć, mogłaś... Nie musiałaś..
- Musiałam. - Przerwała mu. - Mówiłam już, to było piekło. Ciągłe przeprowadzki.. Znajdowali nas wszędzie. Szantażowali mamę... Gdybym się odezwała na pewno by to wykorzystali. Ciebie.
- Ale pomógłbym wam.. Przecież..
- Nie pomógłbyś. - Pokręciła głową, ocierając łzy. - Paweł, wolałam... wolałam wiedzieć, że stracę cię na zawsze, że... nie będziesz chciał mnie nigdy więcej widzieć, a może po prostu nie będę już w ogóle miała na to szansy, ale... - przerwała kiedy głos jej się załamał - ale chciałam, żebyś chociaż ty mógł normalnie żyć. Może z kimś innym, ale normalnie, niż.. niż żeby... żeby w ogóle miało cię nie być. - Ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się.
- Majka, ale.. jak to nie być? Nie przesadzasz?
- Nie. Oni... oni mogli zrobić wszystko.
- To wszystko... Nie potrafię..
- Przepraszam. - Wyszeptała, próbując się chociaż trochę uspokoić. - Wyjeżdżając.. nie wiedziałam, że cię stracę. A potem już po prostu nie mogłam się z tego wycofać. Mogłam jedynie... zranić cię tak bardzo, żebyś mnie znienawidził, nie szukał... Tylko w ten sposób mogłeś być bezpieczny.
- Dlatego... - Zaczął powoli, siadając obok niej.
- Dlatego cię okłamałam, że cię nie kocham. - Teraz już nie potrafiła przestać płakać.
Siedział obok niej bez jakiegokolwiek ruchu. Wszystko znowu wywróciło mu się do góry nogami. Nie wiedział czy da radę ułożyć sobie jakoś tą prawdziwą wersję. Dotychczas był przekonany, że Maja go po prostu perfidnie okłamywała, skrzywdziła, czuł, że nigdy jej tego nie wybaczy, a teraz.. wszystko okazało się inaczej. Nie potrafił zrozumieć, zaakceptować, że zrobiła to wszystko dlatego, bo go kochała. Gdyby nie wyjechała w tedy...
- Wyjechałaś przeze mnie, prawda? - Odezwał się drżącym głosem. - Gdybym...
- Nie wytrzymałam. Czułam... czułam, że nie jesteś ze mną. Chciałam się od tego oderwać, nabrać dystansu... Dać ci czas. - Mówiła powoli, nie patrząc w ogóle w jego stronę. Ciągle było słychać w jej głosie, że płacze. - Powinnam już iść. - Odezwała się po chwili, ocierając twarz. - Przepraszam. Może kiedyś mi wybaczysz. Bądź szczęsliwy. - Spojrzała na niego przed moment, ale nie podniósł na nią wzroku. W końcu odeszła.
- Przepraszam, utknąłem w korku. - Nagle usłyszała ze sobą głos Pawła.
- ... - Poderwała się natychmiast, patrząc na niego zaskoczona. - Co.. Co tu robisz?!
- Przecież.. Sylwia... - Uśmiechnął się do siebie. - Ale.. skoro jesteśmy tutaj.. Porozmawiajmy?
- O czym? - Starała się spojrzeć na niego najchłodniej jak tylko potrafiła, chociaż czuła, że do oczu powoli napływają jej łzy.
- Chcę.. - Zaczął niepewnie. W ogóle nie był pewien tego co robi. - Chcę cię przeprosić za ostatnio. Powinienem Cię wysłuchać.
- Powiedziałam już wszystko i tylko tyle chciałam. Mam nadzieję, że ułożyłeś sobie życie. - Spojrzała na niego przelotnie i odwróciła się, by odejść.
- Zaczekaj! - Chwycił ją za rękę.
- Puść. - Spojrzała mu w oczy.
- Chcę cię zrozumieć do końca. - Powiedział spełniając jej żądanie. - Majka... dla mnie to wszystko też nie jest proste.
- Wiem. - Przytaknęła siadając z powrotem na ławce.
- Wiem, rozumiem, że... to nie było łatwe, ale... mogłaś mi powiedzieć, mogłaś... Nie musiałaś..
- Musiałam. - Przerwała mu. - Mówiłam już, to było piekło. Ciągłe przeprowadzki.. Znajdowali nas wszędzie. Szantażowali mamę... Gdybym się odezwała na pewno by to wykorzystali. Ciebie.
- Ale pomógłbym wam.. Przecież..
- Nie pomógłbyś. - Pokręciła głową, ocierając łzy. - Paweł, wolałam... wolałam wiedzieć, że stracę cię na zawsze, że... nie będziesz chciał mnie nigdy więcej widzieć, a może po prostu nie będę już w ogóle miała na to szansy, ale... - przerwała kiedy głos jej się załamał - ale chciałam, żebyś chociaż ty mógł normalnie żyć. Może z kimś innym, ale normalnie, niż.. niż żeby... żeby w ogóle miało cię nie być. - Ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się.
- Majka, ale.. jak to nie być? Nie przesadzasz?
- Nie. Oni... oni mogli zrobić wszystko.
- To wszystko... Nie potrafię..
- Przepraszam. - Wyszeptała, próbując się chociaż trochę uspokoić. - Wyjeżdżając.. nie wiedziałam, że cię stracę. A potem już po prostu nie mogłam się z tego wycofać. Mogłam jedynie... zranić cię tak bardzo, żebyś mnie znienawidził, nie szukał... Tylko w ten sposób mogłeś być bezpieczny.
- Dlatego... - Zaczął powoli, siadając obok niej.
- Dlatego cię okłamałam, że cię nie kocham. - Teraz już nie potrafiła przestać płakać.
Siedział obok niej bez jakiegokolwiek ruchu. Wszystko znowu wywróciło mu się do góry nogami. Nie wiedział czy da radę ułożyć sobie jakoś tą prawdziwą wersję. Dotychczas był przekonany, że Maja go po prostu perfidnie okłamywała, skrzywdziła, czuł, że nigdy jej tego nie wybaczy, a teraz.. wszystko okazało się inaczej. Nie potrafił zrozumieć, zaakceptować, że zrobiła to wszystko dlatego, bo go kochała. Gdyby nie wyjechała w tedy...
- Wyjechałaś przeze mnie, prawda? - Odezwał się drżącym głosem. - Gdybym...
- Nie wytrzymałam. Czułam... czułam, że nie jesteś ze mną. Chciałam się od tego oderwać, nabrać dystansu... Dać ci czas. - Mówiła powoli, nie patrząc w ogóle w jego stronę. Ciągle było słychać w jej głosie, że płacze. - Powinnam już iść. - Odezwała się po chwili, ocierając twarz. - Przepraszam. Może kiedyś mi wybaczysz. Bądź szczęsliwy. - Spojrzała na niego przed moment, ale nie podniósł na nią wzroku. W końcu odeszła.
Awww! cudownie piszesz! <3 Kiedy kolejna część? Nie mogę się już doczekać...
OdpowiedzUsuń