Część 5.
- Cześć długo czekasz? - Paweł podszedł do Oli, stojącej przed drzwiami klubu.
- Chwilę.
- Ale zmarzłaś - spojrzał jak zaciera zmarznięte dłonie. - Wchodź. Zaraz zrobię Ci gorącej herbaty.
Ola zdjęła kurtkę i usiadła przy barze.
- To od czego zaczynamy naukę, co? - zapytała, uśmiechając się.
- Od wypicia gorącej herbaty. Proszę - postawił przed nią filiżankę. - Nie chcesz chyba się przeziębić od razu po znalezieniu nowej prac.
- Dzięki. A.. uczyłeś już kogoś bycia barmanką?
- Wątpisz w moje zdolności pedagogiczne? - zapytał z wymuszonym uśmiechem.
- Oczywiście, że nie, ale...
- Nie no, co Ty robisz? - Nie mógł powstrzymać śmiechu, patrząc na nieudolne poczynania koleżanki. - Jeszcze raz. Zobacz. Najpierw nalewasz soku, potem... - Paweł z ogromną cierpliwością wgłębiał dziewczynę w tajniki pracy w klubie, uczył robić drinki. - Może zrobimy sobie przerwę, co? Idź przyjąć zamówienie. - Wskazał stolik pod ścianą.
- Dwie kawy - podeszła z powrotem do baru. - Może ja na początek zostanę tylko kelnerką, a to wszystko.. - wskazała na półkę z alkoholami za Zduńskim - sobie na razie odpuszczę?
- A umiesz gotować? - Zapytał, stawiając na jej tacy dwie filiżanki.
- Trochę, a co?
- Kiedyś prowadziliśmy katering, ale musieliśmy zrezygnować, bo Nasza kucharka wyjechała.
- O nie! Za barem jest mniejsze prawdopodobieństwo, że komuś zaszkodzę niż w kuchni.
- Cześć pracy! - do klubu wszedł Janek. - Jak sobie radzi? - Zapytał, gdy Ola zniknęła na moment w magazynie.
- Całkiem dobrze, tylko drinki..
- Wszystko leci, co?
- Prawie, ale wyrobi się.
- Mam nadzieję. Będę na górze.
- A Janek! Zostaniesz wieczorem z Sylwią i Zuzą? - Zapytał, zatrzymując szefa jeszcze przy barze.
- A co już się umówiłeś z tą młodą? - uśmiechnął się.
- Nie. Chce pojechać do mamy.
- Dobra, jedź. A nie miałeś jakichś wiadomości od Majki i jej mamy? Szkoda mi tego kateringu..
- Nie miałem. - Odpowiedział krótko, nalewając piwo dla jednego z gości.
- Dobra dziewczyny - spojrzał na Sylwię i Zuzę - to ja uciekam. Jakby coś to Janek jest na górze. A Ola już poszła?
- Poszła.
- Ok, to do jutra.
- Cześć.
Gdy wyszedł na zewnątrz ogarnął go chłód styczniowego dnia. Dopiął kurtkę i skierował się w stronę samochodu.
Droga nie zajęła mu dużo czasu. Po godzinie znalazł się już w gródku, pod przychodnią, Powoli wszedł po schodach i nacisnął dzwonek.
- Cześć mamo! - uśmiechnął się, gdy w drzwiach pojawiła się Marysia.
- Paweł? Ale niespodzianka. Coś się stało?
- Mamo, a czy coś się musiało stać, żeby Cię odwiedził? - zapytał wchodząc do środka i przytulając ją. - Po prostu się stęskniłem. A gdzie Basia?
- Z Arturem na spacerze. Siadaj, zrobię Ci gorącej herbaty. Im bliżej wieczora tym mroźniej.
Po chwili siedziała już w samolocie, przyglądając się synowi.
- Mamo, nie patrz tak na mnie! - w końcu nie wytrzymał. - Wiem o co chcesz zapytać i nie. Nie miałem kontaktu z Majką. Ona nie chce mnie znać, a ja nie wiem dlaczego. Zadowolona?
- Kochanie nie denerwuj się. Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć, prawda? - chciała ująć jego dłoń.
- Ale ja już nie jestem małych chłopcem i nie będę do Ciebie przybiegał z każdą sprawą, z każdym problemem.
Kiedy Artur wrócił do domu z córką, Paweł od razu się nią zajął i zaszył się w jej pokoju. Długo bawił się z
siostrą, czytał jej bajki... Po raz pierwszy od dawna czuł się na prawdę swobodnie. Mała o nic nie pytała, nie
patrzyła na niego wzrokiem pełnym litości..
Marysia w kuchni zajmowała się kolacją, gdy Rogowski przyszedł zrobić sobie kawę. Od razu zauważył, że coś jest nie tak.
- Kochanie, pokłóciliście się zanim wróciłem, tak? - spojrzał poważnie na żonę, próbując odczytać coś z jej oczu.
- W zasadzie to nie... - westchnęła. - Po prostu martwię się o niego, a on tego nie chce. Od czasu wyjazdu Majki jeszcze tak na prawdę nie rozmawialiśmy ze sobą.
- A Ty byś chciała wszystkiego się dowiedzieć? - zapytał opierając się o stół. - Daj mu czas. Sam musi to wszystko najpierw przetrawić.
Kolacja upłynęła im prawie w zupełnym milczeniu. Wymienili kilka zdawkowych zdań. Co u Piotrka i Kingi, cy Lenka nie choruje...
Pół godziny później Artur zaczął zbierać się do szpitala na nocny dyżur. Gdy wyszedł, a Marysia uśpiła Basię, Paweł usiadł obok niej w salonie.
- Cholernie ją kocham - odezwał się niespodziewanie. - Nie wiem co mam robić. Nigdzie nie mogę sobie znaleźć miejsca. Jeszcze nigdy tak za nikim nie tęskniłem. - Mówił wpatrując się w podłogę.
- ... - Marysia nic nie mówiąc ścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się. - I naprawdę nie można już nic zrobić?
- ... - Podszedł do okna wpatrując się w ciemność nocy. - A jak mogę coś zrobić skoro Ona jest w Australii?
- W Australii? Skąd wiesz? - Marysia nie ukrywała zdumienia.
- Kuba ustalił, że była razem z mamą na liście pasażerów samolotu... A ja przecież nie mogę pojechać tam za nią. Australia to nie Wiedeń.
- I nie wiesz dlaczego tak nagle wyjechała? Wszystko było między wami w porządku?
- Tak, raczej tak. Jakieś tam nieporozumienia były, ale nie takie żeby wszystko przekreślić. Tego dnia się
pokłóciliśmy, mieliśmy wieczorem porozmawiać, ale kiedy wróciłem do domu jej już nie było.. Zostawiła tylko nagranie na automatycznej sekretarce.
- Nigdy nie pomyślałabym, że Majka może wyjechać tak bez słowa..
- A ja nie pomyślałbym, że będę z Tobą o tym rozmawiał. Dzięki mamo - przytulił ją do siebie - i przeprasza.
- Nie ma za co przepraszać. Zostaniesz na noc prawda?
- W zasadzie.. mam jutro na popołudnie.. Dobra zostanę - uśmiechnął się i w tym samym momencie rozdzwoniła się jego komórka. - Nigdy nie dają człowiekowi odpocząć. Halo?
- Cześć Paweł! - w słuchawce usłyszał głos Oli. - Nie przeszkadzam? Bo widzisz.. ja Ci tak na prawdę nie podziękowałam jeszcze..
- Daj spokój, po prostu miałaś szczęście, że mieliśmy wolne miejsce.
- Ale dasz mi dokończyć? Chciałam zaprosić Cię na kolację. Co Ty na to? - zapytała z nadzieją w głosie.
- ... Po pierwsze nie ma mnie w Warszawie i jestem po kolacji, a po drugie, Ola nie obraź się, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł.
- Dobra, rozumiem. Może jeszcze kiedyś spróbuję. Cześć - dokończyła nieco przygaszonym głosem i się rozłączyła.
Paweł westchnął i kręcąc głową schował telefon do kieszeni. Nie chciał pozwolić, by Ola zaczęła coś do niego czuć, nie chciał by była kolejną dziewczyną, którą skrzywdzi, nie chciała by jakakolwiek dziewczyna zastąpiła mu Majkę, by pojawiła się w jego życiu.
- Czy jest ktoś, kto próbuje zastąpić Maję? - Marysia zapytała po chwili, odkładając na stolik kubek z herbatą.
- Nie. Nie chcę, żeby był.
- Chwilę.
- Ale zmarzłaś - spojrzał jak zaciera zmarznięte dłonie. - Wchodź. Zaraz zrobię Ci gorącej herbaty.
Ola zdjęła kurtkę i usiadła przy barze.
- To od czego zaczynamy naukę, co? - zapytała, uśmiechając się.
- Od wypicia gorącej herbaty. Proszę - postawił przed nią filiżankę. - Nie chcesz chyba się przeziębić od razu po znalezieniu nowej prac.
- Dzięki. A.. uczyłeś już kogoś bycia barmanką?
- Wątpisz w moje zdolności pedagogiczne? - zapytał z wymuszonym uśmiechem.
- Oczywiście, że nie, ale...
*
- Nie no, co Ty robisz? - Nie mógł powstrzymać śmiechu, patrząc na nieudolne poczynania koleżanki. - Jeszcze raz. Zobacz. Najpierw nalewasz soku, potem... - Paweł z ogromną cierpliwością wgłębiał dziewczynę w tajniki pracy w klubie, uczył robić drinki. - Może zrobimy sobie przerwę, co? Idź przyjąć zamówienie. - Wskazał stolik pod ścianą.
- Dwie kawy - podeszła z powrotem do baru. - Może ja na początek zostanę tylko kelnerką, a to wszystko.. - wskazała na półkę z alkoholami za Zduńskim - sobie na razie odpuszczę?
- A umiesz gotować? - Zapytał, stawiając na jej tacy dwie filiżanki.
- Trochę, a co?
- Kiedyś prowadziliśmy katering, ale musieliśmy zrezygnować, bo Nasza kucharka wyjechała.
- O nie! Za barem jest mniejsze prawdopodobieństwo, że komuś zaszkodzę niż w kuchni.
- Cześć pracy! - do klubu wszedł Janek. - Jak sobie radzi? - Zapytał, gdy Ola zniknęła na moment w magazynie.
- Całkiem dobrze, tylko drinki..
- Wszystko leci, co?
- Prawie, ale wyrobi się.
- Mam nadzieję. Będę na górze.
- A Janek! Zostaniesz wieczorem z Sylwią i Zuzą? - Zapytał, zatrzymując szefa jeszcze przy barze.
- A co już się umówiłeś z tą młodą? - uśmiechnął się.
- Nie. Chce pojechać do mamy.
- Dobra, jedź. A nie miałeś jakichś wiadomości od Majki i jej mamy? Szkoda mi tego kateringu..
- Nie miałem. - Odpowiedział krótko, nalewając piwo dla jednego z gości.
*
- Poszła.
- Ok, to do jutra.
- Cześć.
Gdy wyszedł na zewnątrz ogarnął go chłód styczniowego dnia. Dopiął kurtkę i skierował się w stronę samochodu.
Droga nie zajęła mu dużo czasu. Po godzinie znalazł się już w gródku, pod przychodnią, Powoli wszedł po schodach i nacisnął dzwonek.
- Cześć mamo! - uśmiechnął się, gdy w drzwiach pojawiła się Marysia.
- Paweł? Ale niespodzianka. Coś się stało?
- Mamo, a czy coś się musiało stać, żeby Cię odwiedził? - zapytał wchodząc do środka i przytulając ją. - Po prostu się stęskniłem. A gdzie Basia?
- Z Arturem na spacerze. Siadaj, zrobię Ci gorącej herbaty. Im bliżej wieczora tym mroźniej.
Po chwili siedziała już w samolocie, przyglądając się synowi.
- Mamo, nie patrz tak na mnie! - w końcu nie wytrzymał. - Wiem o co chcesz zapytać i nie. Nie miałem kontaktu z Majką. Ona nie chce mnie znać, a ja nie wiem dlaczego. Zadowolona?
- Kochanie nie denerwuj się. Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć, prawda? - chciała ująć jego dłoń.
- Ale ja już nie jestem małych chłopcem i nie będę do Ciebie przybiegał z każdą sprawą, z każdym problemem.
*
siostrą, czytał jej bajki... Po raz pierwszy od dawna czuł się na prawdę swobodnie. Mała o nic nie pytała, nie
patrzyła na niego wzrokiem pełnym litości..
Marysia w kuchni zajmowała się kolacją, gdy Rogowski przyszedł zrobić sobie kawę. Od razu zauważył, że coś jest nie tak.
- Kochanie, pokłóciliście się zanim wróciłem, tak? - spojrzał poważnie na żonę, próbując odczytać coś z jej oczu.
- W zasadzie to nie... - westchnęła. - Po prostu martwię się o niego, a on tego nie chce. Od czasu wyjazdu Majki jeszcze tak na prawdę nie rozmawialiśmy ze sobą.
- A Ty byś chciała wszystkiego się dowiedzieć? - zapytał opierając się o stół. - Daj mu czas. Sam musi to wszystko najpierw przetrawić.
*
Pół godziny później Artur zaczął zbierać się do szpitala na nocny dyżur. Gdy wyszedł, a Marysia uśpiła Basię, Paweł usiadł obok niej w salonie.
- Cholernie ją kocham - odezwał się niespodziewanie. - Nie wiem co mam robić. Nigdzie nie mogę sobie znaleźć miejsca. Jeszcze nigdy tak za nikim nie tęskniłem. - Mówił wpatrując się w podłogę.
- ... - Marysia nic nie mówiąc ścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się. - I naprawdę nie można już nic zrobić?
- ... - Podszedł do okna wpatrując się w ciemność nocy. - A jak mogę coś zrobić skoro Ona jest w Australii?
- W Australii? Skąd wiesz? - Marysia nie ukrywała zdumienia.
- Kuba ustalił, że była razem z mamą na liście pasażerów samolotu... A ja przecież nie mogę pojechać tam za nią. Australia to nie Wiedeń.
- I nie wiesz dlaczego tak nagle wyjechała? Wszystko było między wami w porządku?
- Tak, raczej tak. Jakieś tam nieporozumienia były, ale nie takie żeby wszystko przekreślić. Tego dnia się
pokłóciliśmy, mieliśmy wieczorem porozmawiać, ale kiedy wróciłem do domu jej już nie było.. Zostawiła tylko nagranie na automatycznej sekretarce.
- Nigdy nie pomyślałabym, że Majka może wyjechać tak bez słowa..
- A ja nie pomyślałbym, że będę z Tobą o tym rozmawiał. Dzięki mamo - przytulił ją do siebie - i przeprasza.
- Nie ma za co przepraszać. Zostaniesz na noc prawda?
- W zasadzie.. mam jutro na popołudnie.. Dobra zostanę - uśmiechnął się i w tym samym momencie rozdzwoniła się jego komórka. - Nigdy nie dają człowiekowi odpocząć. Halo?
- Cześć Paweł! - w słuchawce usłyszał głos Oli. - Nie przeszkadzam? Bo widzisz.. ja Ci tak na prawdę nie podziękowałam jeszcze..
- Daj spokój, po prostu miałaś szczęście, że mieliśmy wolne miejsce.
- Ale dasz mi dokończyć? Chciałam zaprosić Cię na kolację. Co Ty na to? - zapytała z nadzieją w głosie.
- ... Po pierwsze nie ma mnie w Warszawie i jestem po kolacji, a po drugie, Ola nie obraź się, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł.
- Dobra, rozumiem. Może jeszcze kiedyś spróbuję. Cześć - dokończyła nieco przygaszonym głosem i się rozłączyła.
Paweł westchnął i kręcąc głową schował telefon do kieszeni. Nie chciał pozwolić, by Ola zaczęła coś do niego czuć, nie chciał by była kolejną dziewczyną, którą skrzywdzi, nie chciała by jakakolwiek dziewczyna zastąpiła mu Majkę, by pojawiła się w jego życiu.
- Czy jest ktoś, kto próbuje zastąpić Maję? - Marysia zapytała po chwili, odkładając na stolik kubek z herbatą.
- Nie. Nie chcę, żeby był.
Szkoda mi Pawła!
OdpowiedzUsuńBiedak.. tak cierpi.
A Ona..
gdzie ona go na kolację zaprasza? Co ona sobie w ogóle wyobraża?! Pfff.
Dobrze jej powiedział.
Majki nigdy, nikt nie zastąpi!!
Śliczne opowiadanie napisz jeszcze proszę!!!
OdpowiedzUsuń