Część 16.
Kiedy tylko się obudziła,
jej wzrok od razu padł na zdjęcia rozsypane na podłodze obok
łóżka. Podniosła jedno. Wiedziała, że nie powinna do tego
wracać. Przecież nic już nie było możliwe, musiała zapomnieć.
Jednak mimo to nie umiała oderwać wzroku od ich roześmianych
twarzy. Byli tacy szczęśliwi, zakochani; mieli wspólne plany,
marzenia.. z których teraz nic nie zostało. Dalej trzymając
zdjęcie w dłoni, wtuliła się w poduszkę, nie potrafią zapanować
nad łzami cisnącymi jej się oczu.
Obudził się z potwornym bólem głowy. Powoli usiadł na łóżku, na moment ukrywając twarz w dłoniach i próbując zebrać myśli. Olka, Maja... Stopniowo wracał do niego poprzedni wieczór – sytuacja z Malinowską, wspomnienie Mai, które ciągle tak cholernie bolało i w końcu dwie butelki wina, jedyny alkohol, który miał w domu. Dopiero po dłuższej chwili powoli wstał, potrącając jedną z butelek. Przeszedł do kuchni, gdzie do wysokiej szklanki nalał sobie wody i oparł się plecami o kredens. Wiedział, że musi się jakoś pozbierać. Tylko, że już nie na ten jeden dzień, na wyjście do "Oazy", ale na zawsze. Tamten rozdział jego życia, trzeba było zamknąć raz na zawsze.
Trzy godziny później wszedł do klubu.
- Cześć. - Uśmiechnął się blado do Sylwi ścierającej stolik i skierował się w stronę schodów do bióra.
- Zaczekaj! - Zatrzymała go. - Olka rozmawia z Jankiem, chce odejść.
- Po pierwsze ciszej. A po drugie.. co? - Spojrzał na Okońską, podchodząc bliżej.
- Odejść. Coś się musiało stać.. Ale Paweł.. wszystko w porządku? - Spojrzała na niego uważnie. - Nie wyglądasz najlepiej.
- W porządku, teraz już będzie w porządku. Rozmawiałaś z Olką?
- Nic nie chciała powiedzieć.
- No tak... - Powiedział cicho do siebie i jednak wszedł na górę. - Cześć.
- Paweł! No w końcu! Możesz coś..
- Janek, błagam nie krzycz tak.
- A coś Ty wczoraj robił, co?
- Nie ważne. Co Ty wyprawisz? - Przeniósł spojrzenie na dziewczynę siedzącą przed biurkiem.
- Nie Twoja sprawa.
-Wychodzimy. - Zadecydował, nawet na nią nie patrząc.
- Co?!
- Musimy porozmawiać. Chodź. - Ruszył w kierunku schodów.
- Paweł to jest moja decyzja. - Spojrzała na niego, kiedy znaleźli się przez klubem.
- I nie ma żadnego związku z wczoraj, tak?
- Tak. - Odpowiedziała bez wąchania.
- Ola proszę Cię. Naprawdę Cię lubię i.. gdzie znajdziesz drugą pracę? Możemy chyba jak dorośli ludzie razem pracować?
- I się przyjaźnić? - Spojrzała na niego z ironią, po czym weszła do środka.
Westchnął opierając się o barierkę przed wejściem do klubu. Może nie powinien się wtrącać. I tak już ją skrzywdził.
***
Obudził się z potwornym bólem głowy. Powoli usiadł na łóżku, na moment ukrywając twarz w dłoniach i próbując zebrać myśli. Olka, Maja... Stopniowo wracał do niego poprzedni wieczór – sytuacja z Malinowską, wspomnienie Mai, które ciągle tak cholernie bolało i w końcu dwie butelki wina, jedyny alkohol, który miał w domu. Dopiero po dłuższej chwili powoli wstał, potrącając jedną z butelek. Przeszedł do kuchni, gdzie do wysokiej szklanki nalał sobie wody i oparł się plecami o kredens. Wiedział, że musi się jakoś pozbierać. Tylko, że już nie na ten jeden dzień, na wyjście do "Oazy", ale na zawsze. Tamten rozdział jego życia, trzeba było zamknąć raz na zawsze.
Trzy godziny później wszedł do klubu.
- Cześć. - Uśmiechnął się blado do Sylwi ścierającej stolik i skierował się w stronę schodów do bióra.
- Zaczekaj! - Zatrzymała go. - Olka rozmawia z Jankiem, chce odejść.
- Po pierwsze ciszej. A po drugie.. co? - Spojrzał na Okońską, podchodząc bliżej.
- Odejść. Coś się musiało stać.. Ale Paweł.. wszystko w porządku? - Spojrzała na niego uważnie. - Nie wyglądasz najlepiej.
- W porządku, teraz już będzie w porządku. Rozmawiałaś z Olką?
- Nic nie chciała powiedzieć.
- No tak... - Powiedział cicho do siebie i jednak wszedł na górę. - Cześć.
- Paweł! No w końcu! Możesz coś..
- Janek, błagam nie krzycz tak.
- A coś Ty wczoraj robił, co?
- Nie ważne. Co Ty wyprawisz? - Przeniósł spojrzenie na dziewczynę siedzącą przed biurkiem.
- Nie Twoja sprawa.
-Wychodzimy. - Zadecydował, nawet na nią nie patrząc.
- Co?!
- Musimy porozmawiać. Chodź. - Ruszył w kierunku schodów.
- Paweł to jest moja decyzja. - Spojrzała na niego, kiedy znaleźli się przez klubem.
- I nie ma żadnego związku z wczoraj, tak?
- Tak. - Odpowiedziała bez wąchania.
- Ola proszę Cię. Naprawdę Cię lubię i.. gdzie znajdziesz drugą pracę? Możemy chyba jak dorośli ludzie razem pracować?
- I się przyjaźnić? - Spojrzała na niego z ironią, po czym weszła do środka.
Westchnął opierając się o barierkę przed wejściem do klubu. Może nie powinien się wtrącać. I tak już ją skrzywdził.
Kilka dni później.
Ola pomimo ciągłego
powtarzania, że odejdzie ostatecznie postanowiła jednak zostać.
Jak tylko mogła unikała Pawła, co nie uszło uwadze Sylwi. Okońska
próbowała coś z nich wyciągnąć, jednak oboje zgodnie milczeli,
nie chcąc na nowo rostrząsać tej sprawy.
***
U Mai w ciągu tego czasu niewiele się zmieniło. Chociaż przed samym wyjazdem z Australii wydawało się, że jest z nią lepiej, że się pozbierała, teraz znowu była w fatalnym stanie. W Polsce wracały wspomnienia, powodując ból.
Po dłuższej chwili nieustającego pukania w końcu wstała z kanapy i podeszła do drzwi. Wpuściła do środka Mecenasa, od razu kierując się do kuchni i unikając jego wzroku.
- Maju? Wszystko w porządku? - Zapytał, widząc pod ścianą prawie nietknięte kartony, które przywiózł jej kilka dni wcześniej.
- Tak.
- Na pewno? Maju..wychodzisz w ogóle z domu? Tak nie można.. - usiadł przy stole naprzeciwko niej, patrząc na nią uważnie. - Powinnaś wyjść na świeże powietrze. Tutaj niedaleko jest park..
- Ja.. dziękuję za wszystko co Pan dla mnie zrobił, ale..
- Majka... rozumiem, na pewno mam dosyć faceta, który ciągle wtrąca się w Twoje życie, ale robię to, bo Twoja matka mnie o to prosiła.
- Mama? - Spojrzała na mężczyznę. - Kiedy?
- Zanim dojechaliśmy na miejsce spotkania. Chciała, żebym się Tobą zajął, gdyby...
- ... - Spuściła głowę i przymknęła oczy, próbując zapanował na cisnącymi się do nich łzami.
- W tedy.. dała mi również to. - Z teczki wyjął kopertę i położył na stole. - Prosiła, żebym oddał Ci to jakiś czas później. Myślę, że właśnie teraz powinnaś to dostać.
- ... - Niepewnie wzięła
kopertę, ścierając z policzka łzy.
- Pójdę już.
- Dziękuję. - Odezwała się drżącym głosem.
Po wyjściu Mecenasa jeszcze długo siedziała wpatrując się w trzymaną w dłoni kopertę. Nie miała odwagi wyjąć zawartości. W końcu biorąc głęboki oddech i zamykając oczy, drżącymi dłońmi wyjęła złożoną kartkę. Kiedy tylko otworzyła oczy, od razu popłynęły z nich przejrzyste łzy. Sam widom pisma matki, sprawiał tak ogromny ból. Dopiero po dłuższej chwili zdołała się uspokoić na tyle, by móc cokolwiek przeczytać.
- Dziękuję. - Odezwała się drżącym głosem.
Po wyjściu Mecenasa jeszcze długo siedziała wpatrując się w trzymaną w dłoni kopertę. Nie miała odwagi wyjąć zawartości. W końcu biorąc głęboki oddech i zamykając oczy, drżącymi dłońmi wyjęła złożoną kartkę. Kiedy tylko otworzyła oczy, od razu popłynęły z nich przejrzyste łzy. Sam widom pisma matki, sprawiał tak ogromny ból. Dopiero po dłuższej chwili zdołała się uspokoić na tyle, by móc cokolwiek przeczytać.
Córeczko,
Jeżeli dostałaś ten list.. to znaczy, że mnie już nie ma. Przepraszam. Przepraszam, że tak to się potoczyło, że przeze mnie musiałaś odciąć się od swojego dawnego życia, od wszystkich.. Przepraszam, że teraz znowu Cię zostawiłam. Musiałam zaryzykować i mam nadzieję, że w końcu będziesz mogła wrócić do kraju.
Jeżeli dostałaś ten list.. to znaczy, że mnie już nie ma. Przepraszam. Przepraszam, że tak to się potoczyło, że przeze mnie musiałaś odciąć się od swojego dawnego życia, od wszystkich.. Przepraszam, że teraz znowu Cię zostawiłam. Musiałam zaryzykować i mam nadzieję, że w końcu będziesz mogła wrócić do kraju.
Wiem, że jest Ci ciężko,
ale chcę Cię prosić, wróć do Polski, do swojego życia. Zrób to
dla mnie i żyj normalnie, spotkaj się z tymi osobami, z którymi
powinnaś..
Majeczko, pamiętaj, że
zawsze będę Cię kochać i zawsze będę przy Tobie. Będę patrzeć
na Ciebie z góry i chciałabym Cię widzieć szczęśliwą. To moje
jedyne marzenie.
Przepraszam.
Mama
Mama
***
- Cześć! Sylwia.. zostaniesz dzisiaj wieczorem? - Podszedł do baru, uśmiechając się do dziewczyny.
- Dzisiaj? Stało się coś? - Spojrzała na niego.
- Nie, tylko umówiłem się z Kubą i Irkiem.. Możesz?
- Ewentualnie.. Ale jeden raz!
- Okej, dzięki. - Musnął jej policzek, wyjmując telefon z kieszeni.
***
Przez całą noc praktycznie nie zmrużyła oka. Nie potrafiła przestać myśleć o tym co matka napisała jej w liście. Wiedziała, że ma rację, że powinna wziąć się w garść, chociaż to tak bardzo bolało. Musiała to zrobić dla niej. Usiadła na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. Mecenas ostatnio próbował ją namówić, że powinna wyjść z domu. Powoli zaczynała chyba dojrzewać do tego, żeby w końcu się odważyć. Przecież nie miała się czego bać. Wszyscy zagrażający jej ludzie byli w więzieniu, a Warszawa przecież jest duża, więc najprawdopodobniej nie spotka nikogo znajomego.
Powoli zrobiła sobie śniadanie, przebrała się i w końcu zakładając ciemne okulary i zabierając torebkę wyszła z mieszkania. Zatrzymała się pod blokiem, zastanawiając się co dalej. Pan Jan wspominał, że niedaleko jest park, ale w którą stronę? W końcu ruszyła przed siebie, próbując tak po prostu o niczym nie myśleć. W tym momencie cieszyła, się że wybrała akurat to mieszkanie. Praktycznie nie znała tej części stolicy i nie miała z nią żadnych wspomnień. Wydawało jej się, że tak może być dużo łatwiej. Jednak... kiedy ocknęła się z zamyślenia i podniosła wzrok, zdała sobie sprawę, gdzie znalazła się zupełnie podświadomie. Okazało się, że jej nowa dzielnica wcale nie jest tak daleko jej dawnego świata. Z przerażeniem i ze łzami w oczach, rozglądała się w okół. Była pod "Oazą", w każdej chwili ktoś mógł wyjść na zewnątrz i ją zauważyć.
Po
pierwszym szoku i panice w końcu zebrała się w sobie na tyle, żeby
jak najszybciej odejść z tego miejsca. Niewiele później była już
daleko. Weszła do parku i usiadła na najbardziej oddalonej ławce.
Ukryła twarz w dłoniach, pozwalając łzom swobodnie spływać po
policzkach. Sam widok tamtego miejsca, 'Oazy' tak wiele ją
kosztował. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby odezwać się do
Sylwii, czy Pawła. Zdecydowanie nie miała w sobie tyle odwagi. Ale
z drugiej strony, jednak miała świadomość, że im dłużej będzie
się przed wszystkimi ukrywać, tym bardziej będzie się bała, że
jednak dowiedzą się o jej powrocie.
Sięgnęła
do torebki i wyjęła z niej poskładaną kilka razy kartkę. Szybko
odnalazła jedno ze zdań i przez dłuższą chwile wpatrywała się
w nie: Zrób to dla mnie i żyj normalnie, spotkaj się z tymi
osobami, z którymi powinnaś..
Komentarze
Prześlij komentarz