Część 8.
Dzisiaj trochę dziwna, wprowadzająca w dalszą akcję część..
Ranek przywitał go
promieniami słońca wpadającymi do sypialni. Niechętnie podniósł
się, mrużąc oczy i przeciągnął się. Zegar wiszący na ścianie
wskazywał wpół do 9. Od miesiąca kiedy przestał jeździć do
Wiednia, pracował w każdą niedzielę.
Powoli wstał i poszedł wziąć prysznic. Zjadł byle jakie śniadanie i wyszedł z domu.
Do klubu przyszedł jako pierwszy i od razu zajął się papierkową robotą. Faktury i zestawienia zajęły mu trochę czasu i prawie już kończył, gdy usłyszał kroki na schodach. Kilka sekund później w biurze pojawił się Janek.
- A Ty Zduński, nie masz nic innego do roboty w niedzielę?
- Tak się składa, że nie. - Odparł z nutką ironii w głosie. - Pójdę na dół. Zaraz będzie trzeba otworzyć.
- Zaczekaj jeszcze. - Zawadzki zatrzymał go. - Kiedy ta Młoda wraca?
- Koło wtorku, środy..
- Okej.
Tak jak powiedział Paweł, Malinowska po kilku dniach wróciła do pracy. W ramach podziękować za opiekę, jak zaznaczyła, zaprosiła Pawła po pracy na spacer i kawę. Zgodził się, by nie zrobić jej przykrości. Wspólnie spędzone popołudnie bardzo im się udało. Miło spędzili czas rozmawiając i śmiejąc się. W swoim towarzystwie czuli się naprawdę swobodnie.
Dni mijały. Paweł co raz bardziej zaprzyjaźniał się z Olką, która była dla niego jak młodsza siostra. Spędzali ze sobą naprawdę sporo czasu. Czy to na zwyczajnych spacerach, wyjściach do kina, czy też wyjazdach do Grabiny, gdzie już naprawdę można było poczuć powoli nadchodzącą wiosnę.
Z biegiem czasu uczył się też żyć bez Mai. Docierało do niego, że już nic nie może zmienić, że nigdy nie wróci do tego co minęło. Widocznie tak miało być i nigdy nie miało być mu dane być z kimś szczęśliwym, a na pewno nie z tą kobietą. Postanowił, że zapomni o tym co było i spróbuje tak po prostu pójść dalej, czekając na to co los mu przyniesie.
Powoli wstał i poszedł wziąć prysznic. Zjadł byle jakie śniadanie i wyszedł z domu.
Do klubu przyszedł jako pierwszy i od razu zajął się papierkową robotą. Faktury i zestawienia zajęły mu trochę czasu i prawie już kończył, gdy usłyszał kroki na schodach. Kilka sekund później w biurze pojawił się Janek.
- A Ty Zduński, nie masz nic innego do roboty w niedzielę?
- Tak się składa, że nie. - Odparł z nutką ironii w głosie. - Pójdę na dół. Zaraz będzie trzeba otworzyć.
- Zaczekaj jeszcze. - Zawadzki zatrzymał go. - Kiedy ta Młoda wraca?
- Koło wtorku, środy..
- Okej.
***
Tak jak powiedział Paweł, Malinowska po kilku dniach wróciła do pracy. W ramach podziękować za opiekę, jak zaznaczyła, zaprosiła Pawła po pracy na spacer i kawę. Zgodził się, by nie zrobić jej przykrości. Wspólnie spędzone popołudnie bardzo im się udało. Miło spędzili czas rozmawiając i śmiejąc się. W swoim towarzystwie czuli się naprawdę swobodnie.
***
Dni mijały. Paweł co raz bardziej zaprzyjaźniał się z Olką, która była dla niego jak młodsza siostra. Spędzali ze sobą naprawdę sporo czasu. Czy to na zwyczajnych spacerach, wyjściach do kina, czy też wyjazdach do Grabiny, gdzie już naprawdę można było poczuć powoli nadchodzącą wiosnę.
Z biegiem czasu uczył się też żyć bez Mai. Docierało do niego, że już nic nie może zmienić, że nigdy nie wróci do tego co minęło. Widocznie tak miało być i nigdy nie miało być mu dane być z kimś szczęśliwym, a na pewno nie z tą kobietą. Postanowił, że zapomni o tym co było i spróbuje tak po prostu pójść dalej, czekając na to co los mu przyniesie.
***
Tymczasem w Australii.
Bardzo trudno było im się
odnaleźć w zupełnie nowej rzeczywistości Australijskiej.
Najważniejsze jednak było, że tam, praktycznie na końcu świata
mogły poczuć się w miarę bezpieczne. Ludzie, którzy grozili
Bożenie, jak dotąd, po upływie dwóch miesięcy nie zdołali
jeszcze ich tam namierzyć. Obie powoli uczyły się żyć na nowo. Z
ogromnym trudem przychodziło to zwłaszcza Majce. Tak naprawdę
znalazła się tam wbrew własnym planom, decyzjom. Chciała wyjechać
do Wiednia tylko na kilka dni, uspokoić się, przemyśleć kilka
spraw i wrócić do Warszawy, ale bardzo szybko okazało się to
niemożliwe. Starała się odnaleźć w nowym kraju i zapomnieć o
dawnym życiu, a przede wszystkim o Pawle. Myśl o Zduńskim nadal
sprawiała jej ogromny ból. Tak bardzo go kochała, tęskniła za
nim i nie mogła sobie wybaczyć, tego co mu zrobiła. Tak bardzo
chciałaby mu wszystko wyjaśnić, ale nie mogła. Nie mogła mu
powiedzieć prawdy. Jej wyjaśnienia musiały się ograniczyć do
kilku zdań w liście wysłanym już kilka miesięcy temu.
Teraz po upływie tego całego czasu, zdołała odzyskać jako taką równowagę. Było to dużą zasługą mecenasa, który ciągle opiekował się Chojnackimi, a w szczególności jego bratanka, który na stałe żył w Australii i pracował jako policjant. Pan Jan poprosił go by pomagał Majce i jej matce gdyby czegoś potrzebowały.
Szymon był bardzo wesołym i pomocnym, młodym chłopakiem. Szybko znalazł wspólny język z Majką. Był dla niej kimś podobnym jak Ola dla Pawła. Dzięki niemu potrafiła chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, a na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Gdyby nie jego przyjaźń pewne ciężko byłoby jej się odnaleźć w nowych warunkach.
Teraz po upływie tego całego czasu, zdołała odzyskać jako taką równowagę. Było to dużą zasługą mecenasa, który ciągle opiekował się Chojnackimi, a w szczególności jego bratanka, który na stałe żył w Australii i pracował jako policjant. Pan Jan poprosił go by pomagał Majce i jej matce gdyby czegoś potrzebowały.
Szymon był bardzo wesołym i pomocnym, młodym chłopakiem. Szybko znalazł wspólny język z Majką. Był dla niej kimś podobnym jak Ola dla Pawła. Dzięki niemu potrafiła chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, a na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Gdyby nie jego przyjaźń pewne ciężko byłoby jej się odnaleźć w nowych warunkach.
Komentarze
Prześlij komentarz